W podszczycieńskich Piecach znajduje się niezwykły dom pełen zwierząt. Psy, papugi, kanarki, kury, gęsi, króliki, koszatki, świnka morska, żółw i szynszyle to tylko niektórzy jego stali rezydenci. Najwięcej jednak mieszka tu kotów. Każdy z nich ma swoją historię, zwykle niewesołą. Opiekuje się nimi Marzena Pruszczyk, która prowadzi Stowarzyszenie „Kocie Piece”, mające na celu niesienie pomocy bezdomnym, chorym i skrzywdzonym przez ludzi mruczkom.

Koci azyl pani Marzeny
Kotka Sosenka, która trafiła do azylu pani Marzeny z poparzonym pyszczkiem, dziś nie może się oderwać od swojej opiekunki

KURA NIE NA ROSÓŁ

Marzena Pruszczyk nie potrafi przejść obojętnie wobec niedoli zwierząt. Ratuje bezdomne, chore, skrzywdzone przez ludzi stworzenia duże i małe. W jej domu, w którym mieszka z partnerem Danielem, żyje siedem adoptowanych psów, kanarki, papugi, żółw, koszatki, szynszyle, króliki, świnka morska, no i oczywiście stado kotów. W obejściu można spotkać gęsi, kury i kaczki. Nie są one jednak hodowane na przysłowiowy rosół. Gospodyni nie je mięsa, więc ptactwo może spokojnie doczekać tu końca swoich dni. - Pochodzę z domu, w którym zawsze było bardzo dużo zwierząt. W dzieciństwie miałam przepiórki, kanarki i wielką papugę – wspomina pani Marzena.

KAŻDY KOT MA SWOJĄ HISTORIĘ

W Piecach wraz z partnerem zamieszkała cztery lata temu. Wtedy też stworzyła koci azyl dla mruczków, których, jak się okazało, we wsi było bardzo dużo. Przyznaje, że początkowo nie zdawała sobie sprawy ze skali problemu, jakim są tu bezdomne koty.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.